wtorek, 18 listopada 2008

Przyjaciel czy wróg

Od dłuższego czasu zastanawiałem się nad kwestią oceniania ludzi po wyglądzie będąc w rejonie odmiennym kulturowo. Wiem wiem, niby nie powinno się w ogóle oceniać tak ludzi i skreślać ich na wejściu, tak się przynajmniej mówi. Przyznaję się - oceniam ludzi po wyglądzie i staram się szybko wyciągać wstępne wnioski.
I zgadzam się, że moje oceny pewnie są często pochopne i czasami mylne, ale dla mojego bezpieczeństwa niezbędne. Ileż to razy słyszałem historie, ba sam nawet jestem niektórych autorem, kiedy to podróżnicy wyłączyli zdrowy rozsądek i w imię fascynacji inną kulturą zaznajamiali się z obcymi, ufali im i oczekiwali nie wiadomo czego, podczas kiedy gdyby trzeźwo pomyśleli zauważyliby, że tej osobie ufać nie należy.
Oczywiście 99% osób jakie spotyka podróżnik to pozytywne osoby, tylko ten 1% to chłam.
Cały czas pamiętam sprzedawcę bębnów z Marakeshu z Maroka. Piliśmy herbatę w jego sklepie, rozmawialiśmy o muzyce i życiu, jednym słowem sielanka, że hej. Wszystko super póki nie dowiedzieliśmy się, że mamy kupić dwa duże bębny za kosmiczną cenę. No i czar prysł. Na szczęście udało nam się wymigać, ale przynajmniej w moim odczuciu balansowaliśmy na granicy i to bardzo cienkiej. To było poza centrum, pięciu Marokańczyków, spędzili z nami 2h, przywieźli specjalnie dla nas bębny skądś a potem je łączyli niby by nam pokazać, ale oczywiście po to by sprzedać. W pewnym momencie chcieli z nami nawet pójść do hotelu, kiedy powiedzieliśmy, że nie mamy tyle pieniędzy. Piszę o tym dlatego, że ostatnio przeglądałem zdjęcia z Maroka i natrafiłem na zdjęcie właściciela sklepu. Trzeźwo myśląc nie wiem jak i w imię czego byliśmy (cała czwórka) tacy naiwni, że zostaliśmy tak długo w tym sklepie. Koleś wyglądał na nieprzyjemnego typa i takim się okazał. W PL bym to od razu wychwycił, a tam... aaa bo inna kultura, bo może inne zwyczaje aaa trzeba być odważnym próbować..... gówno prawda za przeproszeniem.
Zmierzam do tego, że tak jak w PL można przypuszczać po wyrazie twarzy, gestach, zachowaniach czy ktoś ma dobre intencje czy złe, czy jest smutny czy wesoły, czy jest psychotykiem czy nie, tak to samo można wywnioskować po Chińczykach i Arabach. I na przykład oczy psychotyka z HK i psychotyka z PL wyglądają bardzo podobnie.
I jeśli rozmawiając z kimś włączy mi się lampka ostrzegawcza, to nie ignoruję tego sygnału w imię otwartości kulturowej. Weryfikuję i jeśli nadal nie mam choć podstawowej pewności do tej osoby, to taką osobę po prostu skreślam. Ja wiem, że to jest brutalne, krzywdzące i z pozoru niesprawiedliwe, ale podróżując samemu istnieje o wiele większe ryzyko wpadnięcia w jakieś tarapaty.
I tak naprawdę nie ma w tym nic złego. Nie ten będzie inny. Nie ta będzie inna. Jeśli nie mam zaufania do tej osoby, albo coś mi się w niej nie podoba -> next one please. Jasno i otwarcie.
Jestem już ponad tydzień w HK, jadłem obiad, chodziłem po górach, piłem piwo, spacerowałem i zwiedzałem HK z 30-40 osobami i tylko raz zapaliła mi się czerwona lampka. Może niesłusznie, ale nie zależy mi specjalnie na przekonaniu się o tym... będą inne będą inni. A ja? Też jestem jednym z wielu podróżników...będą inni, będą inne `

2 komentarze:

Melon pisze...

a chciałem się z Toba na piwko umówić, bo jestem już po obronie:D ale widze,że musiałbym troche daleko jechać :) pozdrowienia z klimatycznego (konferencja ONZ) Poznania ;)

Mati pisze...

No właśnie daleko :/ szczególnie że normalnie mieszkamy na tym samym osiedlu :p
klimatycznie powiadasz hmmm...to sprawcie bym w Chinach mógł znowu w krótkim rękawku chodzić :p
również pozdrawiam