piątek, 21 listopada 2008

Goodbye Hong Kong



Z wielkim smutkiem opuszczam HK. Wiele bym dał by móc tu dłużej zostać, ale czuję zarazem że czas w drogę. Z super bezpiecznego i cywilizowanego HK, gdzie bez najmniejszych obaw łączyłem się z internetem poprzez laptop na ulicy i stacjach metra, udaję się do olbrzymich Chin, gdzie nie wiem co mnie czeka i gdzie raczej nikt po angielsku nie mówi :/ A moja znajomość chińskiego ogranicza się do paru słów i kilku krzaczków. Sam się czasami zastanawiam dlaczego się pcham w tą wielką otchłań.
Tak oto zakończyłem pewien wielki rozdział w moim życiu. Co prawda nie tak jak bym tego chciał, ale nie wszystko ode mnie zależało. Z wielką niechęcią leciałem do HK. Tak naprawdę nie chciałem lecieć do tego miasta po tym jak się dowiedziałem, że spotkanie z pewną osobą nie dojdzie do skutku. Ale bilet już kupiony, postanowiłem jechać tak czy inaczej. Przybywając tu nie miałem żadnych oczekiwań co do tego miasta. Traktowałem go bardziej jako niezbędny przystanek przed podróżą do Azji.
Na szczęście HK okazał się wspaniałym miastem, w którym się niemal zakochałem . Poznałem fantastycznych ludzi i nie było dnia bym z kimś nie jadł obiadu albo nie zwiedzał. Gdybym dzisiaj nie wyjeżdżał to już bym był umówiony na dwa wspólne lunche i dwudniową wędrówkę górską i może parę randek  Miasto śliczne a ludzie przesympatyczni. Gdyby zaproponowali mi tu teraz skończenie studiów i stypendium to bym został. Wiem wiem z dala od rodziny i przyjaciół, ale i tak wyjadę prędzej czy później, bo nie widzę dla siebie miejsca w Poznaniu przynajmniej pod względem zawodowym i rekreacyjnym.
Jeszcze w Polsce wiele osób pytało mnie czy wyjeżdżam by przedłużyć sobie studia, by poznać lepiej siebie, by uciec od czegoś itp. Itd. I myśleli poprawnie, między innymi po to ludzie wyjeżdżają. Ale nie było to moim celem. Ja chciałem zamknąć w HK pewien rozdział w życiu i go zamknąłem. I odczuwam ulgę i jednocześnie wielki żal, niechęć i głęboką pogardę w stosunku do jednej osoby. Ja już swój cel osiągnąłem, mógłbym teraz wrócić i uznać wyjazd za bardzo udany. Nie potrzebuję podróżować by odkryć siebie, poznać siebie lepiej.
Ale jest jeszcze projekt badawczy, nad którym dość intensywnie pracuje i chciałbym go w pełni zrealizować. Poza tym jestem teraz całkowicie wolny, więc chyba warto poeksperymentować ze sobą w tym stanie  Ten post może jest trochę pesymistyczny, bo piszę go na wielkim dworcu kolejowym w Chinach czekając na pociąg. Jestem zmęczony, na ulicach co chwilę ktoś mnie nagabywał a przede mną 12h w pociągu, potem jeszcze parę w autobusie.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

No jestem pod wrażeniem...z zapartym tchem czytam każdy z artykułów..dobrze przemyślane i świetnie napisane:)...szacunek...pozdro Mateo!!!
(Dawid)

Anonimowy pisze...

hyhyhy :)
a ja się jak zwykle nie zgadzam z połową rzeczy, które Mati pisze ;p