wtorek, 18 listopada 2008

a nocą kolacja w fast foodzie


Grubych Chinek tu jak na lekarstwo. Niektóre troszkę przy kości, a reszta wręcz chuda. Nie wiem czy tu chodzi o dietę, czy o iinną przemianę materii na tej wysokości geograficznej, czy o to, że są w ciągłym ruchu, czy o kult piękności kobiety wyszczuplonej.
Z tego co zauważyłem, to tu nie ma za bardzo fast food barów. Żadnych hot dogów, hamburgerów i innych świństw, które sprawiają że kobieta zajmuje potem ponad jedno siedzenie w autobusie. Młodzi Chińczycy często po szkole, czy po pracy, nawet o północy żywią się w małych restauracyjkach (zwanych czasami fast foodami ), ale tam nie serwują hamburgerów, zapiekanek i frytek, tylko zupę z makaronem i wieprzowiną co najwyżej. Czyli zdrowe jedzenie.
Owszem są i makdonaldy, ale wieczorem świecą pustkami, choć w dzień.... Dzisiaj po raz pierwszy zajrzałem do makdonalda, bo chciałem sobie ze spokojem zjeść śniadanie i przy okazji popracować popracować na laptopie. Dośc dużo ludzi siedziało przy stolikach, czyli zupełnie tak jak u nas. Z jedną tylko różnicą u nas średnia wieku to pewnie 15 lat, a najliczniejszy przedział wiekowy to 12-16, a tam... średnia wieku to z 50, a najliczniejszy przedział wiekowy to 65-sam nie wiem. Ogółem sami emeryci w makdonaldzie siedzieli jedząc hamburgery i jakąś makdonaldzką zupę....
Ale emeryci, to staruszkowie z laskami jak u nas. Codziennie ćwiczą tai chi, a w parkach osiedlowych mają specjalne siłownie do rozciągania się.

A wracając do jedzenia, to HK je się bardzo dużo mięsa, dużo zup i makaronu. Ryżu też. Wczoraj byłem na obiedzie z Sea (chinka poznana przez CS), Karoliną (Polka na artystycznej rezydenturze w HK) i Amy (chinka, również z CS) i Sea wzięła sobie za punkt honoru abyśmy spróbowali lokalne jedzenie. Zamówiła więc pełno półmisków z różnorakim jedzeniem i po kolei je próbowaliśmy. Najbardziej mi smakował kurczak w panierce z cytryną, który oczywiście jadło się nie widelcem i nożem, ale pałeczkami.
Najwięcej problemów miałem za to ze skondensowaną krwią jakiegoś zwierzęcia. Wyglądało to jak jakaś halarentka o kolorze grafitowym. Na samą myśl o zjedzeniu kawałków z krwi jeszcze mam mdłości.

Brak komentarzy: