środa, 12 listopada 2008

No hidden catch no strings attached it`s free world



W podróży poprzez Couch Surfing masz okazję spotkać mnóstwo osób z całego świata. Wczoraj poznałem Carlosa z Hiszpani, Loulou z Niemiec i Sida z Indii (obecnie HK). Dzisiaj zwiedzałem świątynie, muzeum i jadłem makaron z Szanghajką Yimei i Brytyjczykiem Aleksem. A w piątek jem obiad ze studentką psychologii z HK. Jest jednak coś specyficznego w spotkaniach społeczności CS. Swoista tymczasowość i zamienność.
Ludzie spotykają się, bawią się razem, jedzą, odwiedzają muzea, a potem każde idzie w swoją stronę. Pozostaje zazwyczaj wspomnienie osoby,z którą się spędziło parę godzin, dni połączone ściśle z miejscem. Czasami oczywiście kontakt pozostaje, ale już angażowanie się wydawało by się tylko przeszkadzać w podróży(poza wyjątkami). Yimei teraz jedzie do Kambodży, ja za chwile do Chin. Może za miesiąc razem pozwiedzamy Tajlandię, jeśli akurat będziemy w tych samym miejscach, a potem każde w swoją stronę.
Jednego dnia spotykasz kogoś na herbatę, spędzacie miło czas, dochodzi zmrok, żegnacie się i tyle. Prawdopodobnie i tak już się nie spotkacie, co najwyżej wymienicie się referencjami. Oboje daliście i dostaliście namiastkę ciepła i zainteresowania. Ale nadchodzi nowy dzień, może już gdzie indziej będziesz (w końcu zwykle przebywasz maks tydzień w jednym miejscu), może z innymi będziesz zwiedzał. A herbata będzie miłym wspomnieniem, nałodowaniem akumulatorków, skonfrontowaniem się z osobą z obcej kultury.

Brak komentarzy: