czwartek, 2 kwietnia 2009

Koreański szok kulturowy

Do Korei pojechałem całkowicie nieprzygotowanym. Bez planu, mapy, przewodnika i wcześniejszego zapoznania się z specyfiką kulturową. Wiedziałem jedynie u kogo będę spał przez pierwsze 5 nocy.
Naiwnie przyjąłem, że Korea jest po prostu kolejnym azjatyckim krajem do zwiedzenia, a że leży blisko Chin, i główną myślą narodu jest konfucjonizm, to Koreańczycy powinni być podobni do Chińczyków.
Jednak nic bardziej mylnego....tuż po opuszczeniu lotniska w Seulu przeżyłem silny szok kulturowy. Całkowicie niespodziewany. Nagle znalazłem się w krainie, której reguł i zachowań ludzi zupełnie nie rozumiałem.
W Chinach czułem się doskonale, znałem lokalne reguły i sposób komunikacji, rozumiałem rozmowę kontekstualną i potrafiłem się nią posługiwać. A w Korei....nie miałem najmniejszego pojęcia jak się zachować, co mówić a czego nie. Koreańczycy nie tylko zachowywali się inaczej od Chińczyków, ale także ich ubiór był dość "osobliwy".
Na tym półwyspie młodzi mężczyźni zdają się być bardzo sfeminizowani. Spora część z nich nosi torebki na ramieniu (torebki uznawane za damskie w naszym kręgu kulturowym), kolczyki w uszach (takie „świecące”) i odblaskową, pikowaną czarną kurtkę z wcięciem w talii. Natomiast swojej urodzie i fryzurze poświęcają znacznie więcej czasu i uwagi niż przeciętny Europejczyk, Europejka. Zdarzają się też różowe telefony komórkowe w męskich rękach i buty na niskim obcasie.
A to wszystko w kraju, gdzie męskie i żeńskie role są od siebie bardzo jednoznacznie rozdzielone. Wg reguł społecznych, to mężczyźni mają być głowami rodzin i tymi silniejszymi. Może właśnie duże oczekiwania społeczne w stronę mężczyzn są konsekwencją femininizacji nastolatków, dla których ten styl ubioru i zachowania może być po prostu pewnego rodzaju bunetm.
Dodatkowo fakt, że ceny w Korei są kilkakrotnie wyższe niż w Chinach sprawił, że już pierwszego dnia miałem ochotę opuścić ten kraj. Tęskniłem za Chinami, które stały mi się bardzo bliskie. Nieintencjonalnie uprzedziłem się do Korei.
Koreańczycy są narodem skrytym, zamkniętym z mnóstwem reguł. Taj jak będąc w Chinach czułem, że jestem w Chińskiej kulturze, tak tutaj czułem się kulturowo bezdomnym. Żyłem poza Koreańską kulturą w Korei. Szklana ściana oddzielała mnie od Koreańczyków.
Odczuwałem frustracje z powodu mojego negatywnego nastawienia do mieszkańsców tego półwyspu. Nie miałem niestety najmniejszego powodu do tak negatywnych emocji. Koreańczycy byli niezwykle uprzejmi, sympatyczni i pomocni.
Aby poznać czy też bardziej doświadczyć obcej kultury, z jednej strony potrzeba czasu i języka, a zz drugiej umiejętności i gotowości do odłożenia na bok swojej własnej kultury, swoich kulturowych przyzwyczajeń i oczekiwań.
Innymi słowy, odnoszę wrażnie, że trzeba wyjść poza własną kulturę i stać się tabula rasą w nowym środowisku.
Ja nie potrafiłem wyjść poza kulturę chińską i przyzwyczajenia z nią związane. Albo też po prostu nie chciałem, bowiem widziałem, że niebawem tam wrócę.
Myślę, że podobnie czują się Europejczycy/Amerykanie na parotygodniowych egzotycznych urlopach.

Brak komentarzy: