czwartek, 2 kwietnia 2009

W zdrowym ciele zdrowy duch – Korea



Pewnego popołudnia Juno – Koreańczyk i profesor socjologii na uniwersytecie w Chuncheon – zabrał mnie na krótką przechadzkę po pobliskich wzgórzach. Szliśmy szlakami w iglastym lesie, kiedy nagle moim oczom ukazała się siłownia na wolnym powietrzu. I to nie byle jaka.... dwie sztangi i ławeczki do wyciskania, hantle, ławeczki do brzuszków, drążki, taśmy, hulahopy (o wiele większe i cięższe niż te w Polsce), a także parę innych przyrządów, których nazw niestety nie znam. A to wszystko w środku lasu dla zdrowia obywateli.
W parkach znalazłem także różnego rodzaju kamyczki do połowy zakopane. Jak się później okazało, nie były one ozdobą, lecz slużyły do masażu stóp. Starsi ludzie urządzali sobie spacer po nich w skarpetkach.
Jednak prawdziwą rewelacją były dla mnie łaźnie publiczne tzw. Jinjinbam. Wstęp kosztował średnio 5 USD, co jak na realia koreańskie było dość tanio. Po wejściu obowiązkowy prysznic i zeskrobywanie martwego naskórka specjalnym ręcznikiem. Można było za 10USD wynająć masażystę, który zadba o zeskrobanie Twojego naskórka. Do dokładnym umyciu się, czeka na nas basen, jacuzzi i kilka wanien z wodą o temperaturze 40-45C. A także kilka saun. Także lustra prawie na każdej ścianie, żele do włosów, odżywki, suszarki i patyczki a do uszu.
Po dokładnym wymyciu się, zakładało się specjalny t-shirt i spodenki, a następnie szło się albo na siłownie albo do innych pomieszczeń, tym razem koedukacyjnych. Do wyboru była sala z wielkim telewizorem, kafejka internetowa, restauracja, bar i pomieszczenia do karaoke.
Niesamowite były pomieszczenia zrobione z minerałów, Ice Roomy i pomieszczenia do pocenia się (sweat lodge).
A kiedy się ktoś zmęczył, to po prostu kładł się na podłodze i zasypiał.
Odwiedziłem ogółem 3 łaźnie, a w dwóch spędziłem noc.
Za pierwszym razem szukałem sobie odpowiedniego miejsca do spania z odrobiną prywatności.
Za drugim zasnąłem na podłodze w miejscu gdzie akurat czytałem książkę. Na środku holu, na dużym dywanie przypominającym bardziej wycieraczkę. Bez karimaty, bez łóżka, bez przykrycia, bez prywatności. Niesamowite doświadczenie.
Do jininbam przychodzą całe rodziny, młode pary, a także single i wypoczywają dniami i nocami. Przychodzą także Ci, którzy za dużo wypili. A noc spędzona w takiej łaźni jest tańsza niż noc w tanim hotelu i troszkę droższa niż Mc zestaw.

Brak komentarzy: